- Franz Kafka pisał, że kajdany ludzkości są zrobione z papieru kancelaryjnego. Zebraliśmy się w tak licznym gronie po to, aby próbować krok po kroku te kajdany zrywać - powiedział Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, otwierając kongres założycielski Unii Rynku Budowlano-Inwestycyjnego.
Kongres odbył się w gmachu Ministerstwa Gospodarki w Warszawie 2 kwietnia 2014. W sali pod Kopułą zebrali się przedstawiciele wielu branż polskiej gospodarki, w tym: Stowarzyszenia Producentów Cementu, Stowarzyszenia Architektów Polskich, Związku Rzemiosła Polskiego, Polskiego Kongresu Drogowego, Inicjatywy Firm Rodzinnych, Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań oraz Centrum im. Adama Smitha - inicjatora przedsięwzięcia. Otwierając kongres Andrzej Sadowski zwrócił się do uczestników - Rozwój naszego kraju przez ostanie 25 lat był możliwy i będzie w przyszłości możliwy głównie dlatego, że to państwo jako przedsiębiorcy jesteście tak pracowici, zaangażowani i aktywni. Jeden z wybitniejszych praktyków i ekonomistów Hernando de Soto zauważył, że ludzie wszędzie na świecie są tacy sami. Tak samo chcą żyć, pracować, budować; natomiast to, co powoduje różnicę w efektach ich pracy, to przede wszystkim jakość prawa, jakość systemu podatkowego, jakość instytucji, które funkcjonują w danym kraju. Ten "papier kancelaryjny" bardzo przeszkadza waszej aktywności i gdyby go nie było, Polska byłaby liderem przemian gospodarczych w Europie i wierzę, że tak się stanie.
Zebranych powitał Andrzej Balcerek, prezes cementowni Górażdże, członek zarządu Stowarzyszenia Producentów Cementu. Zwrócił uwagę, że tak szerokie grono założycieli Unii Rynku Budowlano-Inwestycyjnego jest dowodem, jak wielu Polaków jest bezpośrednio lub pośrednio związanych z budownictwem i inwestycjami. Zainteresowanych tematem jest w Polsce około 30 procent obywateli. Należą do nich firmy, które projektują; firmy, które produkują materiały; firmy, które wykonują, ale też wszyscy, którzy działają w orbicie budownictwa i w sposób pośredni uczestniczą w procesie budowania. - Zawsze będę przypominać, w jak ogromnym stopniu budowanie przekłada się na produkt krajowy brutto, na poziom życia Polaków, na naszą przyszłość i przyszłość naszych dzieci. Dyskutujmy, jak ułatwić proces budowania. Rozpocznijmy dziś tę wędrówkę - apelował Balcerek.
Członkowie założyciele URBI w obecności wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego podpisali deklarację programową kongresu. Odczytali misję oraz cele Unii Rynku Budowlano-Inwestycyjnego. Misją URBI jest wprowadzenie w Polsce konkurencyjnych i najlepszych w Europie standardów budowlano-inwestycyjnych, a dzięki temu odblokowanie potencjałów całej branży i poszczególnych przedsiębiorstw. Celem URBI jest działanie na rzecz prawa zapewniającego konkurencyjne rozwiązania oraz współpraca z ludźmi, organizacjami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi, które podzielają ten cel.
Ułatwienie procesu inwestycyjnego ma owocować wyższym poziomem dobrobytu i bogactwa narodowego. Powinno się zmierzać do uwolnienia przedsiębiorcy od mitręgi biurokratycznej, jaka nie występuje w tych krajach Europy, które mają w tym zakresie najlepsze przepisy i procedury. Zdaniem założycieli Unii skrócenie czasu uzyskania niezbędnych pozwoleń zmniejszy koszt pieniądza potrzebnego do finansowania inwestycji infrastrukturalnych, gospodarczych czy mieszkaniowych. Likwidując szkodliwe przepisy można w Polsce obniżyć koszty budowy infrastruktury i mieszkań.
Członkowie założyciele zadeklarowali, że działania URBI na rzecz rozwiązań racjonalnych i zapewniających konkurencyjność nie mają nic wspólnego z uprawianiem polityki. URBI dzięki zaangażowaniu tak różnych organizacji i środowisk nie reprezentuje poglądów politycznych, a wyłącznie gospodarcze, związane stricte ze sferą inwestycyjno-budowlaną.
Założyciele odczytali 11 wstępnych postulatów kongresu, wśród których znalazły się: postulat prostych i jednoznacznych zasad prawa budowlanego (w tym nowego Kodeksu budowlanego); postulat praktycznego wdrożenie zasady, że polityk i urzędnik ma pracować dla obywatela, nigdy odwrotnie (powinny obowiązywać takie przepisy, które służą obywatelom, a nie wygodzie aparatu); postulat prostych i sprawiedliwych zasad budowania, finansowania oraz użytkowania infrastruktury technicznej (drogi, kanalizacja, energia elektryczna i inne - nieuczciwe jest przenoszenie kosztów jej finansowania i budowy na przedsiębiorców); postulat zmiany ustawy o zamówieniach publicznych i praktyki jej stosowania; postulat spójnej i długofalowej polityki mieszkaniowej, która umożliwi zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych Polaków; postulat radykalnego usprawnienia funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w sprawach gospodarczych i sądownictwa administracyjnego; postulat racjonalnego i sprawiedliwego podziału ryzyk w procesie inwestycyjnym zgodnie z zasadą, że ryzyko przejmuje ta strona, która może nim najlepiej zarządzać i ponieść jego skutki; postulat klarownego i prostego systemu podatkowego, który nie pozwalałby na jakiekolwiek interpretacje ani na częste zmiany; postulat powstrzymania podwyższania norm emisji CO2 (ma to zapobiec dramatycznemu zwiększeniu cen w sektorach produkujących na potrzeby budownictwa).
W swoim wystąpieniu Andrzej Sadowski przypomniał, że polski przedsiębiorca w ciągu roku poświęca półtora miesiąca aktywności wyłącznie na sprawy papierkowo-formalne, a dane pochodzące z różnych raportów wskazują, że w polskim prawie da się zidentyfikować co najmniej kilkanaście tysięcy przepisów, które nie mają żadnych pozytywnych skutków dla gospodarki ani dla administracji, natomiast generują wysokie koszty po stronie przedsiębiorcy. Polska gospodarka przez nadmiar przepisów traci co roku ok. 70 mld zł. Polskiemu sektorowi budowlanemu potrzebne jest bardzo stabilne i jednoznaczne prawo, które pozwala rozwijać przedsięwzięcia w wieloletnich cyklach inwestycyjno-budowlanych. - Pamiętam raport prof. Jerzego Hausnera, z którego wynikało, że w cenie metra kwadratowego mieszkania w Polsce 30 procent to koszty różnego rodzaju przepisów i regulacji. Te koszty powodują, że za te same pieniądze mamy mniej, drożej i później, a branża nie wykorzystuje swojego potencjału - mówił wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.
W swoim wystąpieniu wicepremier Janusz Piechociński mówił o wielkiej potrzebie deregulacji i odciążenia realnych procesów inwestycyjnych od obciążeń inspekcyjnych i administracyjnych. Zwrócił jednak uwagę, że w tej chwili około 70 procent prawa jest stanowione na poziomie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, więc działania prowadzone w Polsce na rzecz stworzenia najlepszych warunków dla prowadzenia biznesu muszą być wsparte dodatkowym i czytelnym działaniem na poziomie europejskim. Chodzi o posiadanie rzeczywistego wpływu na decydentów i regulatorów w Unii Europejskiej.
Po podpisaniu deklaracji odbyła się debata: "Jak branża budowlana może rozwinąć polską gospodarkę". Andrzej Barański (firma Herbewo, członek zarządu Inicjatywy Firm Rodzinnych) pokazał zebranym zachowaną oryginalną dokumentację architektoniczno-budowlaną dużej kamienicy zbudowanej w Krakowie przy ulicy Karmelickiej w latach 90-tych XIX wieku. Cała dokumentacja mieściła się w jednej ręce: to kilka dużych plansz i kilka kartek papieru. Barański przypomniał, że dzisiaj do zbudowania budynku potrzeba co najmniej kilkuset stron dokumentów i kilkunastu miesięcy udręki w urzędach. - Wtedy ludzie żyli w czasach cesarza Franciszka Józefa, czyli - okazuje się - w czasach wolności. Dzisiaj jest gorzej, ale czytałem, że cywilizacja europejska od dwustu lat cofa się, więc może nie powinniśmy się temu dziwić - mówił krakowski przedsiębiorca. Z kolei Andrzej Balcerek zwrócił uwagę na problem regulacji emisji CO2. Według Balcerka obywatele są przekonani, że problem CO2 ich nie dotyczy. Myślą, że są to pieniądze, które muszą płacić firmy, ale nie zdają sobie sprawy, że ten koszt uderza we wszystkich obywateli. A właśnie od regulacji w tym obszarze będą zależeć koszty budowania, zwłaszcza po roku 2020. Budowanie będzie bardzo drogie. - Koszty, jakie będziemy musieli ponieść, są przeogromne; nawet nie zdajemy sobie jeszcze sprawy, jak silnie branża cementowa odczuje konieczność zakupu pozwoleń na emisję CO2. Przemysł cementowy generuje 5-6 procent ogólnej krajowej emisji CO2, więc wkrótce spotkamy się w nowej, trochę przerażającej rzeczywistości - mówił prezes cementowni Górażdże.
W trakcie debaty: "Trzy kroki do odblokowania procesów budowlano-inwestycyjnych" dyskutanci zwrócili uwagę m. in. na problem przerzucania całej odpowiedzialności finansowej na wykonawców inwestycji, co jest powodem licznych bankructw firm budowlanych. Mówił o tym Zbigniew Detyna (przewodniczący Rady Podkarpackiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa). Zwrócił też uwagę na rolę sektora finansowego. - Nie istnieje rynek budowlany samodzielnie funkcjonujący, bez sektora finansowego i bez jego wsparcia. Jeżeli cały czas mamy do czynienia z ujemnymi przepływami finansowymi na kontraktach, mamy problem z kapitałem obrotowym, to znaczy, że dobry sektor finansowy jest niezbędny. Mariusz Ścisło (prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich) mówił, że istnieje już bardzo zaawansowana, chociaż nieoficjalna wersja Kodeksu budowlanego, która ma uporządkować tę część procedury przygotowania inwestycji, która poprzedza samo wykonawstwo. Ścisło zwrócił też uwagę, że dziwnym lekarstwem na problemy z prowadzeniem inwestycji w Polsce stały się specustawy. - Specustawy kasowały wszystkie regulacje i wtedy inwestycja infrastrukturalna taka jak autostrada mogła mieć miejsce, bo inaczej, w obowiązującym systemie prawnym, nic by nie dało się zbudować w normalnym terminie. Takie rozwiązanie nie powinno jednak funkcjonować w państwie prawa - stwierdził prezes SARP. Mariusz Ścisło mówił też o problemie "najniższej ceny" w przetargach i o dyrektywie unijnej z początku 2014, z jaką SARP wiąże nadzieję, zaleca ona bowiem służbom inwestorskim branie pod uwagę rachunku ciągnionego również w okresie eksploatacji. Służby inwestorskie będą musiały analizować oferty z uwzględnieniem 7-10 lat eksploatacji inwestycji (budynku lub inwestycji infrastrukturalnej).
Andrzej Balcerek, członek zarządu SPC, o kongresie Unii Rynku Budowlano-Inwestycyjnego: - Przystąpiliśmy do Unii, bo szukamy partnerów do rozwiązywania wspólnych problemów. Stowarzyszenie Producentów Cementu samo podejmuje wiele inicjatyw, ale mamy doświadczenie, że kiedy łączmy się z innymi, jest łatwiej. Na kongresie była mowa o jakości produktów budowlanych, co do której mamy wiele zastrzeżeń. Mamy zastrzeżenia do kryterium "najniższej ceny" w przetargach, która pośrednio dotyka producenta materiału dostarczającego swój produkt na potrzeby wykonawcy inwestycji. Jesteśmy za uproszczeniem prawa budowlanego po to, aby w Polsce - po prostu - budowało się więcej. Handel emisjami CO2 dotyka wszystkich, do tej pory było to dyskutowane w wąskim gronie jako problem "cemenciarzy". Jeżeli rzeczywiście będzie tak, że 1 tona pozwolenia to koszt 30 euro, a wszystko na to wskazuje, a nie będzie darmowych przydziałów - to cena cementu podrożeje dwa razy albo nie będziemy w Polsce produkować cementu. Cement nie będzie tańszy, ale będzie z importu. Na kongresie zobaczyłem ludzi z wielu branż. Wszyscy mają nadzieję, że to co zrobimy razem, jest w interesie polskiej gospodarki jako całości.